www.remuszko.pl Lem

TANTSL.

(próba zorganizowania unikatowej mi³oœniczej asocjacji w 2000. roku)

List otwarty do osób zainteresowanych powstaniem TANTSL., czyli Towarzystwa Amatorów Niektórej Twórczoœci Stanis³awa L.

Mili i Szanowni Pañstwo!

Tak naprawdê - nie wiem, do kogo siê zwracam. Na pewno do tego grona nie znaj¹cych siê wzajem Lemofilów, którzy - w ró¿ny sposób oraz w ró¿nym miejscu i czasie - poparli inicjatywê stworzenia TANTSL. Ale do kogo jeszcze? Czy potencjalnych cz³onków przysz³ego Towarzystwa s¹ dziesi¹tki? setki? tysi¹ce? czy te¿ pomys³ ten prawie nikogo nie obchodzi?

Przede wszystkim uprzejmie informujê, ¿e praktycznie nic nie da³y inseraty zamieszczone w "Fantastyce", "Gazecie Wyborczej" oraz "Rzeczpospolitej" (mo¿e by³y za s³abo wyeksponowane). Telefonicznie zg³osi³o siê, owszem, kilkanaœcie osób, ale na pierwsze spotkanie przysz³o bodaj piêæ, na nastêpne jeszcze mniej, i sprawa zmar³a œmierci¹ naturaln¹. Uprzedzaj¹c pytania, chêtnie wyjaœniam, i¿ powodem nie móg³ byæ ani fatalny wybór miejsca (poniewa¿ zebraliœmy siê inauguracyjnie w s³awnym Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Warszawskiego, po³o¿onym w centrum Warszawy, w królewskich £azienkach, naprzeciw Kancelarii Premiera) ani z³y wybór pory (s³oneczne i ciep³e z³otojesienne niedzielne po³udnie).

Ca³kowitym fiaskiem zakoñczy³a siê równie¿ próba nawi¹zania kontaktów przez Internet. Jedyn¹ reakcj¹ na rozes³any w sieci, znany niektórym z Pañstwa komunikat, by³a podjêta przez anonimowych dyskutantów próba docieczenia za wszelk¹ cenê, kim jest pomys³odawca, jaki ma interes w za³o¿eniu Towarzystwa oraz kto za nim stoi. NIE: co chcemy robiæ w ogóle, NIE: czym warto by³oby siê zaj¹æ w pierwszej kolejnoœci, NIE: gdzie szukaæ chêtnych, NIE: jak znaleŸæ potrzebne informacje, lecz (uparcie): kim jest Remuszko i z jakich pozycji wystêpuje. Patrzy³em najpierw ze zdziwieniem, potem z niejakim lêkiem na rozwijaj¹c¹ siê wy³¹cznie w tym kierunku debatê, a gdy jeden z jej tajemniczych uczestników, solidnie zmieszawszy mnie naprzód z b³otem, j¹³ ksiê¿ycowo fantazjowaæ na mój temat, inna zaœ, mi³a sk¹din¹d uczestniczka, wziê³a tego cz³eka w obronê, t³umacz¹c, i¿ postêpuje on tak z czystej jeno "zapalczywoœci polemicznej" - pospiesznie wynios³em siê spoœród tych osobliwych postaci, Bogu dziêkuj¹c, ¿e trafi³em do nich tylko wirtualnie, bo gdybym znalaz³ siê w dos³ownym zasiêgu rêki tamtego pana, pewnie by mi zaraz rozbi³ ca³kiem realn¹ pa³kê na g³owie, rzecz jasna "w szlachetnym dyskusyjnym ferworze"...

No, ale doœæ o tym - choæ z drugiej strony ta internetowa przygoda zaowocowa³a konkretnymi wieœciami. Cytujê jeden z listów:

(...) Przy okazji odpowiadam Dostojnemu Eustusowi. Moja kwerenda w zasobach polskich wykaza³a obecnoœæ formalnie osiemdziesiêciu dziewiêciu, ale tak naprawdê - po dok³adnym sprawdzeniu - zaledwie dwóch stron. Pierwsza, to http://lem.mcs.net.pl/, czyli "NIEOFICJALNA strona Stanis³awa Lema". Druga, to http://www.lem.pl/, czyli "OFICJALNA strona Stanis³awa Lema". Reszta, to ró¿ne pojedyncze ró¿noœci (czêœciowo wziête z tych dwóch g³ównych), taki zebrany na chybi³-trafi³ groch z kapust¹, oraz mnóstwo powtórzeñ. To rzeczywiœcie zadziwiaj¹cy stan rzeczy, jeœli wzi¹æ pod uwagê œwiatow¹ rangê i rozmiary Lemowych dokonañ.

Równie¿ zagraniczne strony nie maj¹ w wiêkszoœci (tak przypuszczam, bo sprawdziæ wszystkich nie dam rady) charakteru monotematycznego, tylko cz¹stkowy, okazjonalny, "przyczynkarski". Supozycjê tê opieram na takim oto doœwiadczeniu: kaza³em Altawiœcie szukaæ "Stanislaw Lem" w dowolnych jêzykach, i da³a mi spis 4012 stron, ale pierwsze dziesiêæ z nich (do których po kolei zajrza³em) by³o albo katalogiem jakiejœ ksiêgarni, albo jak¹œ list¹ bestsellerów, albo list¹ znanych postaci, itp., itd., WŒRÓD których dopiero znajdowa³o siê nazwisko naszego Mistrza. Jeœli jednak s¹ strony poœwiêcone SAMEMU Lemowi - by³bym wdziêczny za wskazanie ich adresów.

Na co pewien (chyba m³ody, a na pewno bystry) elektroniczny korespondent wys³a³ mi natychmiast nastêpuj¹cy adres: http://world.std.com/~mmcirvin/vitrifax.html, s³usznie sugeruj¹c zarazem, aby w KA¯DYM takim przypadku iœæ tropem linków, czyli otwieraæ internetowe drzwi do kolejnych komnat i korytarzy Lemolabiryntu w poszukiwaniu rozmaitych skarbów.

Jest to jedna z wa¿niejszych spraw, któr¹ - moim zdaniem - warto by siê zaj¹æ w naszym TANTSL. Czyli postulujê has³owo:

1. Lem w internecie.

Po drugie, z pewnoœci¹ nale¿a³oby sporz¹dziæ pierwsz¹ PE£N¥ bibliografiê wydanych w Polsce dzie³ Lema. Wydawa³oby siê, ¿e nic prostszego: wystarczy pójœæ do katalogów Biblioteki Narodowej (gdzie ka¿da oficyna ma ustawowy obowi¹zek przekazaæ tzw. egzemplarze obowi¹zkowe), spisaæ zawartoœæ odpowiednich fiszek, i ju¿! A w³aœnie ¿e nie, bo pewne wydania ró¿ni¹ siê miêdzy sob¹ zawartoœci¹ - mimo identycznych tytu³ów!!! Tak naprawdê zatem, trzeba by sporz¹dziæ dwa spisy: pierwszy - odrêbnych "kawa³ków" Lemowego autorstwa (takim samodzielnym produktem made by Lem by³by zarówno np. "Powrót z gwiazd", jak i np. ka¿dy ze "Wstêpów" w "Wielkoœci urojonej") oraz drugi - ksi¹¿ek opatrzonych nazwiskiem naszego Superautora. Porównanie tych zbiorów, a tak¿e porównanie liczby i lat wydañ tych samych pozycji, mog³oby - przypuszczam - prowadziæ do intryguj¹cych wniosków...

Dlatego zapisujê:

2. Dubeltowa bibliografia pozycji zwartych.

Trzecim celem TANTSL., wartym wrêcz ca³ej odrêbnej Monografii, mog³oby byæ zebranie wypowiedzi Mistrza na temat Boga, religii, Koœcio³a, dobra i z³a, raju i piek³a, S¹du Ostatecznego etc., etc. Jak wiadomo, takie eschatologiczne w¹tki, fragmenty i dygresje mo¿na znaleŸæ - na podobieñstwo ka³u¿, strumieni, jezior i rzek - we wszystkich niemal dzie³ach Lema, pocz¹wszy przynajmniej od "Ob³oku Magellana" z 1955 roku, przez "Dzienniki gwiazdowe" i "Robocie bajêdy", po najnowsze eseje (np. w "Bez dogmatu"). Trudno nie doceniæ wagi tych problemów, skoro poraj¹ siê z nimi najpotê¿niejsze umys³y ludzkoœci od samego jej zarania. Dlatego namawiam, by g³êbiej zastanowiæ siê nad mo¿liwoœci¹, nasamprzód, sporz¹dzenia bibliograficznego atlasu takiej Lemowej wiaro- czy religiosfery, w przysz³oœci zaœ - wydania tych tekstów i tekœcików w formie spójnej (na ile siê da) antologii. [Odnotujmy tylko jeszcze dla porz¹dku, ¿e nastêpnym tematem do podobnego ujêcia by³by z pewnoœci¹ "Cz³owiek i Ewolucja"]

Zaznaczam tedy skrótowo:

3. Fideistyka.

Fantastycznie pasjonuj¹cym dzia³aniem wydaje siê wreszcie odnalezienie, zebranie i wyeksponowanie (w charakterze swoistej summy) tych fragmentów twórczoœci Pana Na Klinach, która powsta³a pod wp³ywem iœcie wieszczego natchnienia i teraz nabiera cia³a dos³ownie na naszych oczach. Dla mnie osobiœcie jako najbardziej pora¿aj¹ca jawi siê w tym aspekcie lektura niektórych partii "Golema XIV" oraz "Doskona³ej pró¿ni" i "Wielkoœci urojonej", z której wynika, ¿e Mistrz z w³aœciwym sobie geniuszem przewidzia³ z gór¹ æwieræ wieku temu, jak ludzkoœæ zacznie wstêpowaæ na drogê AUTOEWOLUCJI. Z kolei dla kontrastu warto by³by odszukaæ w dokonaniach Lema (zw³aszcza publicystycznych!) te prognozy, oceny i przewidywania, o których da siê ze stuprocentow¹ pewnoœci¹ rzec, ¿e Mu siê nie sprawdzi³y.

Nazwijmy to figuralnie:

4. Lem jako Pytia.

Potem (przedtem, równoczeœnie) zaj¹³bym siê czynnoœci¹ tyle¿ zabawn¹, co po¿yteczn¹, mianowicie odnajdywaniem w twórczoœci Lema rozmaitych b³êdów i wypaczeñ. Ale nie ideolo- ani polityko- (tym powinien zaj¹æ siê pion historyczno-œledczy w IBL...), tylko jêzykowych oraz merytorycznych. Uczeñ pierwszej klasy liceum dostrze¿e, ¿e nasz Nauczyciel robi grube b³êdy w gramatyce (pisze nagminnie "iloœæ" zamiast "liczba", mówi "dlatego, bo", zamiast "dlatego, ¿e" albo "bo", etc.), i œmieszne staje siê to dopiero wtedy, gdy korekcie i redaktorom nie pozwala zmieniæ ANI PRZECINKA (to poniek¹d tak, jakby ktoœ usi³owa³ ustanowiæ Now¹ Arytmetykê poprzez stanowcze i wytrwa³e g³oszenie, i¿ 2 + 2 = 7). Nastêpnie Mentor nasz w swej pysze (a jest - przy ca³ej swej wielkoœci - ogromnie zarozumia³y) b³¹dzi w nazwach, miarach, wzorach, rachubach i konstrukcjach (s³awny japoñski "Nikon", to u niego "Niccon", 43 tony to 43 000 hektolitrów, silnik diesla nazywa dwusuwem), myli te¿ epoki, pierwiastki i planety, w jednym kawa³ku sprzecznie (pod wzglêdem logiki akcji) opisuje rzeczywistoœæ, zapomina o poprzednich dokonaniach bohatera, etc, etc. - ale innych konkretnych przyk³adów nie podam, sami szukajcie! Czemu jest to zabawne - wyjaœni³em, a po¿yteczne mo¿e byæ dlatego, ¿e przy tak pilnym i specyficznym nastawieniu do lektury ³atwo wyrobiæ sobie miêœnie mózgu i œciêgna wyobraŸni.

Mielibyœmy zatem:

5. "B³êdy i wypaczenia".

Jako szóst¹ sferê naszych mi³oœniczych zainteresowañ, widzia³bym u³o¿enie niezwyk³ego wokabularza, czyli specyficznego S³ownika Lemowej Terminologii. Jak wiadomo, SL jest wyj¹tkowo p³odnym ojcem setek, jeœli nie tysiêcy nowych imion w³asnych, autorem oryginalnych nazw geo-, kosmo- i innograficznych, ba, suwerennym twórc¹ ca³ych (fanatastycznych) dziedzin ludzkiej i robociej aktywnoœci. Gdybyœmy dysponowali cyfrowym zapisem spuœcizny Wielkiego Pisarza, wystarczy³oby napisaæ parê komend, i osobliwy dykcjonarz, o którym mówiê, sam u³o¿y³by siê na szybkim komputerze w marne trzy sekundy. Wszelako Lem na sidiromach jest w podwawelskiej Oficynie Literatów lepiej strze¿ony ni¿ w Redmond (WA, USA) kody Ÿród³owe Microsoft Corporation, zatem roboty starczy dla wielu zapaleñców - na wiele zimowych miesiêcy.

Zanotujmy wiêc:

6. Lemonomastykon

Siódmy pomys³ jest bardzo dobry, wrêcz znakomity i wprost œwietny - z przynajmniej jednego prostego powodu: zosta³ ju¿ kilkakrotnie z powodzeniem wypróbowany. Nie raz i nie dwa urz¹dza³em mianowicie wœród znajomych i przyjació³ turnieje wiedzy z zakresu s³awnej trylogii Tolkiena "W³adca Pierœcieni". Trzeba widzieæ ten b³ysk w oku, tê skupion¹ uwagê, ten maluj¹cy siê na czole wysi³ek, z jakim dzieci, m³odzie¿ i doroœli ludzie (w tym tzw. powa¿ne osoby na stanowiskach) wype³niali kwestionariusze na temat elfów, czarodziejów, krasnali i hobbitów - by poj¹æ, ¿e coœ takiego MUSI wypaœæ na pi¹tkê równie¿ wtedy, gdy kwestie dotyczyæ bêd¹ k³opotów Trurla, przygód Pirxa, kolejnych podró¿y Tichego, otch³annych rozwa¿añ Golema czy egzystencjalnych kucniêæ Kobyszczêcia. Ergo, zapamiêtajmy na wszelki wypadek:

7. Testy z Lema

S¹ to, rzecz jasna, tylko moje propozycje, nic wiêcej. Ale ju¿ teraz widzê, ¿e gdyby uda³o siê wreszcie powo³aæ TATNTSL. do fizycznego ¿ycia, i gdybyœmy w jego ramach jeszcze w tym roku wykonali porz¹dnie, od pocz¹tku do koñca, choæ tylko jedn¹ tego typu Herkulesow¹ Pracê - by³oby to prawdziwie Epokowe Osi¹gniêcie.

Osobom, które z niniejsz¹ inicjatyw¹ stykaj¹ siê pierwszy raz, uprzejmie wyjaœniam, i¿ proponowana nazwa przedsiêwziêcia (Towarzystwo Amatorów NIEKTÓREJ Twórczoœci Stanis³awa L.) ma charakter roboczy, a u jej narodzin leg³y trzy wzglêdy. Po pierwsze, chodzi³o o to, by w Towarzystwie znalaz³o siê miejsce dla ka¿dego Lemoluba - a powszechnie wiadomo, ¿e wielu jest takich, którzy pewne dzie³a Mistrza uwielbiaj¹, a do innych maj¹ stosunek, nazwijmy go, obojêtny (oczyma duszy widzieliœmy ju¿ - jako prê¿ne i autonomiczne cia³a TANTSL - na przyk³ad Grupê "Solaris", Zakon Klapaucjusza, Seminarium "Wizji Lokalnej", Bractwo Robotyczne, Kompaniê "Niezwyciê¿onego" czy Fanklub Hala Bregga).

Po wtóre: wolni ludzie w wolnym kraju maj¹ prawo robiæ to, co im siê podoba - jeœli nie naruszaj¹ praw innych ludzi. Otó¿ bior¹c pod uwagê powszechnie znane rozmiary gruczo³u mi³oœci w³asnej oraz ekstraordynaryjn¹, nazwijmy j¹, autowra¿liwoœæ pana Stanis³awa Lema, a tak¿e uwzglêdniaj¹c pewne osobiste (i nie tylko!) doœwiadczenia w kontaktach z Nim - mam mocne podstawy do przypuszczeñ, i¿ ten Arcytwórca móg³by stanowczo (i skutecznie!) sprzeciwiæ siê bezp³atnemu umieszczeniu jego nazwiska w oficjalnej nazwie czegokolwiek. Formu³a: "Stanis³aw L." w nazwie TANTSL ów problem definitywnie rozwi¹zuje. (XII-2000)

Stanis³aw Remuszko

*       *       *

Warszawa, 17 sierpnia 2000

W. Pan Nadredaktor
Maciej £ukasiewicz
"Rzeczpospolita"

Maæku Drogi, by³bym Ci niezmiernie wdziêczny, gdybyœ zechcia³ ZA DWA TYGODNIE (pierwszy weekend wrzeœnia) umieœciæ w £ososiu (niechby w rubryce "Do redakcji" - mo¿e w jakiej ramce?) nastêpuj¹cy liœcik (komunikat, anons):

Uwaga mi³oœnicy Lema
Zak³adam Towarzystwo Amatorów Niektórej Twórczoœci Stanis³awa L. (Lema). Zainteresowanych proszê uprzejmie o kontakt. Stanis³aw Remuszko, Dunikowskiego 8, 02-784 Warszawa, tel. (0-22) 641-7190, e-mail: remuszko@astercity.net

Liœcik DOK£ADNIE TEJ treœci uka¿e siê w tym samym czasie (na prze³omie sierpnia i wrzeœnia) w "Fantastyce", "Wyborczej" i "¯yciu". We wrzeœniu Lem koñczy równo 80 lat, a w paŸdzierniku dostanie w tym roku nareszcie nagrodê Nobla. Czy wyobra¿asz sobie rozliczne profity, jakie bêdzie mia³a "Rzeczpospolita" jako przewiduj¹ca Matka-Rodzicielka nowopowsta³ego Towarzystwa?

Œciskam Ciê!

Staszek Remuszko

*       *       *

Uwaga mi³oœnicy Lema!

Warszawa, 27-XI-2000. Powstaje stowarzyszenie o roboczej nazwie: "Towarzystwo Amatorów Niektórej Twórczoœci Stanis³awa L.". [Przegl¹daj¹c internet, z niejakim zaskoczeniem stwierdziliœmy, i¿ nigdzie na œwiecie nie istnieje ¿aden fanklub Mistrza. Jeœli tak, to po prostu bêdziemy pierwsi]

W paŸdzierniku i w listopadzie 2000 w Warszawie odby³y siê dwa spotkania kilkunastu osób ró¿nej p³ci, wieku, profesji, wykszta³cenia i pogl¹dów. £¹czy nas chêæ prowadzenia w miarê regularnej i zorganizowanej swobodnej rozmowy o niezwyk³ej postaci Stanis³awa Lema i o jego równie niezwyk³ym Dziele. Samego Autora uwa¿amy za umys³ zupe³nie wyj¹tkowy wœród ¿yj¹cych na Ziemi ludzi, za Geniusza, który - jak to zwykle z geniuszami bywa - nie trafi³ w swój czas. Wiemy zarazem, i¿ jest to ¿ywy cz³owiek, z krwi i koœci, ze swoimi zaletami i wadami. Nade wszystko jednak interesuj¹ nas Lemowe dokonania pisarskie i publicystyczne, których bogactwo zdaje siê wrêcz niewyczerpane.

Osoby ciekawe naszych wstêpnych planów lub pragn¹ce wnieœæ w³asne pomys³y uprzejmie prosimy o kontakt pocztowy, e-mailowy lub telefoniczny: Stanis³aw Remuszko, Dunikowskiego 8, 02-784 Warszawa; remuszko@astercity.net; tel/fax/sekretarka: (0-22) 641-71-90. Jednoczeœnie uprzejmie zapraszamy na najbli¿sze spotkanie poœwiêcone - w czêœci merytorycznej - dyskusji o ksi¹¿ce "Œwiat na krawêdzi". Spotkanie rozpocznie siê w samo po³udnie w pierwsz¹ niedzielê przysz³ego tysi¹clecia w warszawskim Obserwatorium Astronomicznym przy Alejach Ujazdowskich 4 (Ogród Botaniczny, naprzeciw Kancelarii Premiera). Do us³yszenia i do zobaczenia!

Odwiedzono 5917 razy