W poniedziałek 30 stycznia 2017 roku wkroczyłem w LXX rok życia. Wziąwszy pod uwagę dramatyczne okoliczności ostatnich dziesięciu lat – to cud!
Dwa dni wcześniej miałem frajdę i zaszczyt gościć na skromnej pięcioosobowej kolacji w swym ursynowskim domu nie tylko Kasię, lecz także Małgosię i Jędrka Sołtanów (astrofizycy) oraz Igora Tuleyę (sędzia). Podano kanapki z tatarem, kanapki z domowym smaluszkiem z przysmażoną cebulką oraz kanapki ze śledzikiem. Potem były kurki w śmietanie (temy rencamy…), na deser zaś faworki od Skrzeczkowskiego (bodaj najlepsze w Warszawie) oraz lody bakaliowe od Grycana (z pewnością najlepsze w Polsce). Osuszono butelczynę chłodnego musującego Martini (brut) oraz Châteauneuf du Pape 2014 (z „Biedronki”, 80 zł); pito Ballantines z lodem i dżin z tonikiem („…pięć razy!”, ma się rozumieć). Było cudnie, lecz jestem już chyba za stary na takie szaleństwa :- (
Pisałem niedawno, że pamiętać o imieninach popularnego Stanisława (8 maja) jest w miarę łatwo, ale o imieninach Stanisława elitarnego (13 listopada) znacznie trudniej. Pamiętać natomiast o urodzinach Stanisława Remuszki mogą już tylko zupełnie wyjątkowi (dla mnie) ludzie, i tych telefonicznie było (wprost wierzyć się nie chce!) aż piętnaścioro, w takiej kolejności: Włodek Lepczyński (najlepszy przyjaciel), Kasia Jabłońska (moja Kasia : -), Jurek Madej z Panią Halinką, Jacek Natorff, siostra cioteczna Grażynka Karska zwana Pestką, Halinka Łuczak, Tomek Kwast, pani Joanna Gordziejewska, państwo Jerzy i Elżbieta Rogalscy, Bolek Małecki, Jędrek W. Kaczorowski, pani Weronika Mazurkiewicz, pan Piotr Banach oraz młodzi, bystrzy i arcyżyczliwi Tomek i Paulina.
Zupełnie osobne podziękowania składam Izie Szeremietiewowej (i Romkowi), od której dostałem przepiękną kolorową papierową ozdobną kartę z kwiatami i życzeniami wykaligrafowanymi tak, jak to potrafiła robić tylko moja Mama (rocznik 1910, przedwojenna absolwentka warszawskiego prywatnego liceum Józefy Gagatnickiej, gdzie uczono nie tylko łaciny, ale i pięknego pisania). Na co komu kaligrafia w epoce klawiatur? Na to samo, na co akwarele i oleje w epoce cyfrówek: żeby sycić wzrok!
Wszystkich Pamiętalców ściskam najserdeczniej i najgoręcej : -)))
Staszek Remuszko
p.s. : ze smutkiem, a nawet bólem odnotowuję, że nie odezwał się ani mój rodzony brat Mieczysław (solenny katolik), ani moja umiłowana przez czterdzieści lat Agnieszka (była żona), ani moje ukochane genetyczne dzieci Ania i Maciek…